Wishbone Ash zagraĹo w Proximie
- 16 March, 2018
- Krzysiek SagaĹski
Warszawski koncert Wishbone Ash zakoĹczyĹ kolejnÄ PolskÄ trasÄ tego zasĹuĹźonego dla rocka zespoĹu, ktĂłry wĹaĹnie rozpoczÄ Ĺ obchody swojego pĂłĹwiecza na scenie. Â
JuĹź niedĹugo Wishbone Ash stuknie piÄÄdziesiÄ
tka! WĹaĹnie z tej okazji Andy Powell wraz z kolegami wyruszyli na trasÄ "Open Road Tour 2018". Nie ominÄĹa ona oczywiĹcie Polski. ZespóŠpojawiĹ siÄ w Bydgoszczy, Rzeszowie, Katowicach oraz Warszawie.
W stolicy ostatni raz Wishbone Ash zagraĹ ponad dwa lata temu, rĂłwnieĹź w Proximie. Podobnie jak ostatnim razem, tak i teraz Powella i spĂłĹkÄ oklaskiwaĹa spora grupa fanĂłw. Klub moĹźe nie pÄkaĹ w szwach, ale frekwencja jak na Ĺrodek tygodnia byĹo bardzo przyzwoita. Â
Muzycy zaczÄli od instrumentalnego âBonafideâ, ktĂłry bardzo dobrze zaprezentowaĹ najwaĹźniejsze cechy charakterystyczne zespoĹu. Mocny bas i dwie przenikajÄ
ce siÄ gitary elektryczne. Pierwszym naprawdÄ epickim momentem koncertu byĹo jedna zagranie nieĹmiertelnego tryptyku z âArgusaâ czyli pojawiajÄ
cych siÄ kolejno po sobie âKing Will Comeâ, âWarriorâ i âThrow down the swordâ. Wspaniale to wszystko wyszĹo, a jak te utwory sÄ
uwielbiane przez fanĂłw Ash moĹźna byĹo usĹyszeÄ po reakcjach zebranych.
Zaraz po tym, ze specjalnÄ
dedykacjÄ
dla promotorĂłw z Cinematographer Productions, zespóŠwykonaĹ âLady Jayâ, jedyny raz podczas tegorocznej trasy w Polsce. Aby nieco uspokoiÄ nastroje, panowe zdecydowali siÄ na zagranie dwĂłch utworĂłw akustycznych. Najpierw stonowany âLeaf and Streamâ z âArgusaâ, a nastÄpnie âWings of desireâ, z albumu âBare Bonesâ. Ten drugi to prawdziwe odkrycie tego koncertu, bardzo lekki i niesamowicie wpadajÄ
cy w uchu.
Zaraz potem, cos dla fanĂłw progresywnych poĹamaĹcĂłw, czyli bardzo charakterystyczny âFUBBâ, z niesamowitym tematem basowym zagranym przez Boba Skeata. To byĹo prawdziwie magiczne 10 minut, podczas ktĂłrych Andy Powell wraz z drugim gitarzystÄ
, Markiem Abrahamsem przeĹcigali siÄ w solĂłwkach.
Ostatni z utworĂłw zagranych w podstawowym secie to majestatyczny i znowu mocno progresywny âPhoenixâ, podchodzÄ
cy z pierwszej pĹyty zespoĹu. I znowu, wspaniaĹe solĂłwki i bardzo mocny wokal Powella. Ciarki na plecach miaĹem nie tylko ja, ale chyba wiÄkszoĹÄ zebranych.
Bez âPersephoneâ nie moĹźna byĹo jednak zostawiÄ publicznoĹci w Polsce. To wĹaĹnie ten utwĂłr fani z naszego kraju ukochali w szczegĂłlnoĹci, a zespóŠdoskonale zdaje sobie z tego sprawÄ. Kiedy podczas bisĂłw wybrzmiaĹy pierwsze dĹşwiÄki âPersephoneâ, wielu starszych fanĂłw nie mogĹo ukryÄ wzruszenia. Magia.